W minioną sobotę miała miejsce inauguracja projektu organizowanego przez naszą szkołę o nazwie: ,,Klub Podróżnika”. Celem projektu jest propagowanie zdrowego stylu życia, poznawanie ciekawych miejsc naszego regionu, kontakt z naturą, integracja młodzieży szkolnej (oraz rodziców), poznawanie sposobów na spędzanie wolnego czasu oraz wszystko co kryje się pod pojęciem: turystyka górska.
I tak 27.05.2023 r. zebraliśmy się pod szkołą w Siennej, skąd odebrał nas klimatyzowany autokar turystyczny i dostarczył na Przełęcz Salmopolską (konkretnie Biały Krzyż) skąd nasza ekspedycja wyruszyła na szlak. Celem naszej wyprawy była Malinowska Skała oraz jeden ze szczytów Korony Gór Polskich – najwyższa góra Beskidu Śląskiego Skrzyczne.
Już pierwsze podejście pokazało, że trasa będzie wymagająca ale sił nam dodawała wizja odwiedzenia pierwszej atrakcji naszego szlaku Jaskini Malinowskiej.
Każdy kraj ma w swojej kulturze typ romantycznego bohatera, który występuje w obronie ubogich i pokrzywdzanych ludzi i zstępując ze ścieżek prawa ,,zabiera bogatym i rodzaje biednym”. Anglia ma Robin Hooda, Szkocja Rob Roya, Szwajcaria Wilhelma Tella, Słowacja Janosika (tak, tak Janosik to bohater słowacki). Nasza Żywiecczyzna miała Ondraszka, zbójnika, który przetrwał w ludowych przekazach jako ,,obrońca chłopów i wróg wielmoży”. I wedle legend, Jaskinia Malinowska była przez długi czas miejscem pod którym Ondraszek był zameldowany.
Skuszona wizją ukrytych skarbów nasza ekspedycja przystąpiła do eksploracji jaskini ale, niestety, nie znaleźliśmy śladów obecności legendarnego zbójnika.
Niezrażeni wyruszyliśmy w dalszą trasę i po godzinie drogi dotarliśmy na Malinowską Skałę (1152 m n.p.m.). Nazwa góry pochodzi od tzw. wychodni znajdującej się na szczycie (czym jest wychodnia? – To po prostu skała wystająca z ziemi).
Wychodnia na Malinowskiej Skale jest co najmniej od połowy XX w. jednym z najlepiej rozpoznawalnych symboli Beskidu Śląskiego. Jej fotografie znajdują się praktycznie we wszystkich publikacjach krajoznawczych opisujących te góry, jest też przedstawiana na niezliczonych wzorach kart pocztowych.
Po krótkim odpoczynku zwieńczonym serią efektownych zdjęć trzaskanych naszymi telefonami ruszyliśmy w kierunku Skrzycznego.
Prawdopodobnie brak skarbów w jaskini pobudził jednego z uczniów naszej szkoły do podjęcia ciekawej inicjatywy (szacun Marcel ). Otóż Marcel stwierdził, że nie ukończy wyprawy bez żadnej pamiątki ze szlaku więc pozostałą cześć trasy przebył w towarzystwie… kamienia. Kamień został podniesiony z ziemi, nastąpiła ceremonia nadania imienia i tak nasza grupa powiększyła się o ciekawego towarzysza. Jak się później okazało, szacowna inicjatywa Marcela znalazła wielu naśladowców a jej ofiarą padł sam autor tego tekstu. Przez długą część wędrówki zastanawiałem się dlaczego mój plecak staje się coraz cięższy mimo pozbywania się zapasów wody i kanapek. Dopiero w domu okazało się, że moje pociechy, zainspirowane pomysłem starszego kolegi dorzuciły w tajemnicy do mojego ekwipunku kilka okazałych otoczaków beskidzkich…
Trudy ekspedycji coraz bardziej nam doskwierały, więc z uczuciem ulgi przywitaliśmy kolejny punkt naszej podróży – Skrzyczne (1257 m n.p.m.) – najwyższy szczyt w grupie górskiej Beskidu Śląskiego w Zewnętrznych Karpatach Zachodnich w Polsce.
Na miejscu okazało się, że naszą pasję wycieczek górskich podziela naprawdę spooooora liczba ludzi. Schronisko przypominało oblężoną twierdzę a personel kuchenny zapewne żałował swojej decyzji o podjęciu tam pracy. Kolejki do bufetu przypominały o czasach PRL-u… Na szczęście, stoisko z lodami zignorowała większość turystów…
Po półgodzinnym popasie ruszyliśmy na ostatnią część trasy – zejście do Doliny Zimnika. Tym razem większość uczestników mogła się przekonać, że trudy wspinaczki pod górę są czasami lżejsze niż samo zejście ale po około godzinnym marszu dotarliśmy na miejsce zakończenia naszej wyprawy. Zmęczeni ale szczęśliwi, że podołaliśmy naszemu zadaniu.
W naszej wycieczce wzięła udział 51-osobowa grupa.
W naszym imieniu chcielibyśmy podziękować serdecznie uczestnikom – uczniom i rodzicom, którzy dzielnie wspierali nas na szlaku. Cieszymy się, że nasz inicjatywa spotkała się z tak dużym zainteresowaniem i życzliwością z Państwa strony. Mam nadzieję, że mimo trudów i litrów potu przelanego na szlaku będziemy wspólnie kontynuować działalność ,,Klubu Podróznika”.
Najlepsze życzonka, dużo zdrówka i słonka, humoru dobrego, życia kolorowego i wielkich wrażeń przy spełnianiu górskich/i nie tylko/ marzeń-!!!!