Wyprawa na Mount Everest
Mount Everest – najwyższy szczyt Ziemi od wielu lat budził zainteresowanie wielu pokoleń ludzi – nas ten słynny szczyt zainspirował do wyprawy i próby jego zdobycia. Ekspedycję zorganizowała klasa 6 szkoły podstawowej w Siennej pod przewodnictwem Aleksandra Sajbora oraz pani Barbary Janoszek. Niestety, skromny budżet, niezainteresowanie ze strony sponsorów, niepewna sytuacja na rynkach światowych oraz brak dostępności w sklepach na terenie gminy aparatury tlenowej mocno zweryfikował nasze oczekiwania. Postępując zgodnie z łacińską sentencją ,,Sic Parvis Magna” (wielkość od skromnych początków) postanowiliśmy na początek zdobyć jeden ze szczytów Beskidu Żywieckiego. Nasz wybór padł na jeden z trudniejszych wyzwań tego pasma – góra Rysianka.
Uzbrojona w plecaki wypchane butelkami z wodą oraz wegańskie kabanosy ekspedycja wyruszyła 19.05.2022 z parkingu w Żabnicy – Skałce. Już po pierwszej godziny wyprawy przekonaliśmy się dlaczego ten szlak jest taki ekstremalny, kiedy zorientowaliśmy się, że od pewnego czasu brakuje na pobliskich drzewach oznakowań naszego zielonego szlaku. No tak, mały zgrzyt, reprymenda wzrokowa w kierunku przewodnika (no co? Zagapiłem się!) i szybki powrotny sprint (około 300m) pozwolił nam wrócić na właściwe tory.
Kolejny etap to długie (40-minutowe), wyczerpujące (monotonią) podejście pod Halę Pawlusią. Na szczęście byliśmy wyposażeni w czekany oraz raki na nasze buty turystyczne, niestety, nasz przewodnik… zostawił je w samochodzie… Niezrażeni, podjęliśmy ekspedycję i po godzinie mogliśmy cieszyć nasze oczy widokiem z Hali Pawlusiej. Pierwszy obóz rozbiliśmy w pobliżu schroniska na Rysiance, gdzie dokonaliśmy przeglądu naszych plecaków i zakupów książeczek turystycznych (przecież te pieczątki w schroniskach do czegoś muszą służyc). Po częściowym opróżnieniu bagaży (ach, te wegańskie kabanosy Agatki) i kilkunastominutowym podziwianiu tatrzańskich szczytów podjęliśmy marsz w kierunku schroniska na Hali Lipowskiej. Tę część podróży umilały nam odgłosy fauny leśnej oraz interesująca rozmowa pomiędzy Nikolą, Jasiem oraz Piotrkiem na temat polskiego pięknego miasta – Bydgoszczy (nie pytajcie dlaczego Bydgoszcz – sami zainteresowani nie wiedzą).
Schronisko na Hali Lipowskiej w tym roku uzyskało ciekawą stylizację architektoniczną – wspaniałe współczesne rusztowania. No tak, elewacje też mają swoje święta raz na kilkanaście lat… Obsługa schroniska w tym czasie miała przerwę na kawę a my będąc w pełni świadomymi praw człowieka do przerwy na kawę zawartej w polskiej konstytucji kontynuowaliśmy marsz w kierunku naszego ostatniego obozu – Hala Boracza.
Podczas tej części wędrówki mieliśmy okazję wysłuchać historii życia Agatki i Zosi sięgającej kilku pokoleń wstecz, dokonać teoretycznej analizy skutków zjazdu na sankach ze stromych zbocz w pobliżu Hali Redykalnej, by w pobliżu schroniska na Hali Boraczej przejść do analizy historii drugiej wojny światowej.
Pobyt w schronisku na Hali Boraczej będziemy pamiętać ze względu na ogromną kolejkę do okienka w bufecie. Ku naszemu zaskoczeniu nie mniejsza kolejka była przed… toaletami w schronisku (,,Skąd nagle tylu turystów się znalazło w tym miejscu’’ – temat na kolejną rozprawkę).
Ostatni etap to zejście czarnym szlakiem na parking w Żabnicy gdzie zakończyliśmy naszą 16-kilumetrową ekspedycję. Za rok – Mount Everest.